Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

poniedziałek, 1 maja 2017

W TERENIE #10: Pyrkon 2017. Tym razem darmowych kostek nie było


Długi kwietniowy weekend połączony z majówką u Hadyny niesamowicie intensywnie: najpierw Pyrkon, potem SerialCon. Nie czas na rozkminianie, gdy człowiek próbuje przedrzeć się przez barwny i rozbawiony tłum cosplayowiczów, zapalonych nerdów, geeków z roziskrzonymi oczami i przebranych w zwierzęce onesie amatorów przytulania. 

W tym roku było nie dość, że zimno, to jeszcze wietrznie, przez co wiele zabaw na świeżym powietrzu wyglądało smętnie przez pochmurne niebo i siąpiący od czasu do czasu deszcz. Mimo to nawet roznegliżowani cosplayerzy dzielnie przemierzali hektary między jednym budynkiem poznańskich targów a drugim, rzucając się w wir przygotowanych atrakcji.

Zjawiskowe Harley Quinn i Poison Ivy.

You talkin' to me?

Ta dwójka wyglądała absolutnie autentycznie. Nie licząc momentów, gdy zdejmowali głowy, żeby odetchnąć.

Przeurocza Midna z Twilight Princess, jednej z Zeldowych gier.

Jaskier pozował z wyszukaną gracją i wrodzonym wdziękiem.
Nie mam pojęcia, co to za postać, ale zwracał uwagę zachwycająco bogatym strojem:)
Zdecydowanie najlepszy cosplay tegorocznego Pyrkonu. 

Nie mogę znaleźć statystyk, żeby porównać ilu tym razem było uczestników Pyrkonu, ale pomimo dzikich tłumów zdecydowanie miałam wrażenie, że jednak zjawiło się mniej osób niż w poprzednich latach. Co więcej, choć przybyłam z moją ekipą w wydawałoby się newralgicznym momencie, gdy wchodzących powinno być najwięcej (koło 10:00 rano w sobotę), nie było ŻADNEJ kolejki do wejścia. Nie wiem, gdzie pojawiły się te przerażające kolejki. Na powitanie nie było też zwyczajowej torby z gadżetami, kolorową broszurą i kostką do gry; tym razem dostaliśmy tylko plan bez opisów prelekcji czy paneli i identyfikator. EDIT: Kostki były, ale dla pierwszych sześciu tysięcy osób. 

Oczywiście bywały prelekcje, na które nie dało się dostać po przeczekaniu kwadransa w kolejce z powodu braku miejsc na sali, ale w tym roku udało mi się dostać prawie wszędzie, gdzie chciałam. Co więcej, w zeszłym roku narzekałam na słabą jakość prezentacji, czy może bardziej na mierne przygotowanie niektórych prowadzących. Tym razem ani razu nie czułam aż takiego zażenowania, żeby wyjść z sali, a pomijając niektóre wypowiedzi z publiczności, słuchało się naprawdę dobrze. Świetnie bawiłam się na „Komiksowej galerii shipów” Magdaleny „Gruch” Krupińskiej i Angeliki „Endzii” Kuli, uwagę też nieźle utrzymywała Anna „Tintale” Skibińska na prelekcji „By Fans For Fans: history & legality of fanfiction”. 


Dobrze też było zobaczyć i posłuchać komiksiarzy związanych z wydawnictwem Gindie (powyżej) od prawej: Konrada Okońskiego (Koko rysuje m.in. bardzo dobrego Kija w dupie), autorkę Lisich spraw Beatę Smugaj, Annę Kłosowską (rysuje fantastyczne Odmęty Absurdu) oraz Kobietę-Ślimaka Ilonę Myszkowską.

Hey Yea Yea Yea Ye!

 A jeśli pamiętacie mój wpis o zeszłorocznym MFKiG w Łodzi, rozpoznacie takich dwóch gagatków, których już wcześniej polecałam: Burzola Wojciecha Neleca. Tych dwóch potrafi naprawdę genialnie rozgrzać publiczność przy wspólnym śpiewaniu piosenek z seriali i filmów animowanych!

Tak, była nawet gitara elektryczna!
Przechodząc do innych atrakcji, jak zwykle porozstawiane było mnóstwo gadżetów, wiosek, wystaw i prezentacji wszelakich zrzeszeń. Dużą część rozpoznaje się z poprzednich Pyrkonów i innych konwentów, ale wszystkie niezmiennie cieszą oko i duszę.

Mieć taki zestaw szklanek... *wzdech*

Wśród różnorakich startrekowych statków nagle śliczny, maluteńki statek solarny, na którym leciał z synem kapitan Sisko w Deep Space Nine.

A tu znienacka kantyna. Han jest najlepszy, bo strzela pierwszy!

W tle klockowy Samuraj Jack! 
Hipisowska wioska bębniarska z postapokaliptycznej przyszłości. Albo coś w ten deseń.
Zapierająca dech w piersiach każdego fana Sailor Moon grupa cosplayowa: ustawka do zdjęć.

Ten Kitowiec sam wyskoczył zza kulis, żeby postraszyć.

Wskakujemy za kółko i szybki powrót do przyszłości?

I na koniec krótka rundka po merchu, którego było zwykle na tony.

Dosłownie na tony.

Ręcznie malowane i absolutnie prześliczne.

Taka torba-worek uratowała mój kręgosłup pierwszego dnia;)

Przyjechałam z zamiarem zagarnięcia gadżetów z Kawaii Scotland. Teraz mam najsłodszy kubeczek świata. Notice me senpai!

Mój typ stoiska.

Tak, używam raczej żelów pod prysznic. Ale mydełko Myj long and prosper wzywało.

A już w sobotę premiera drugiej części Strażników!

Wiecie jednak, co było najlepsze na Pyrkonie? Ludzie, z którymi przyjechałam. I ludzie, którzy wpadli na naszego aftera w sobotę. Wytrzymujecie ze mną, gdy mam i lepsze, i gorsze momenty, dzięki Wam nigdzie nie było by tak fajnie. Jesteście najlepsi! Dziękuję!